Pytanie w tytule jest czysto retoryczne: większość z nas ma takie właśnie wyobrażenie o weselu. Utarło się, że wesele to duży wydatek, na który trzeba szykować się rok albo dłużej. Szczególnie pokolenie rodziców Państwa Młodych ma zakorzenione przekonanie, że weselne przyjęcie co do zasady realizuje się w myśl hasła „zastaw się, a postaw się”. Tymczasem wiele się zmieniło w tym zakresie zarówno od strony wielkości przyjęcia, jak również w zakresie jego kosztów. W naszym rozumieniu wesele ma być fantastyczną zabawą, którą goście pamiętać będą długo. I nie z powodu bijącego w oczy bogactwa, blichtru, przepychu, lecz ze względu na unikatowe pomysły aranżacyjne czy znakomitą atmosferę. Zatem, mając na uwadze właśnie takie priorytety, realizujemy zlecenia naszych Par Młodych w oparciu o kilka ważnych zasad dotyczących kluczowych punktów. Po pierwsze: dekoracje. Dekoracje weselne są cudne, kosztowne, wybór kwiatów nieziemski, fantastyczny. Zbudowano w oparciu o usługi florystyczne potężny dział sprzedaży i wiele firm specjalizuje się wyłącznie w robieniu ślubnych scenografii, pobierając za to słone opłaty. Tymczasem następnego dnia po weselu, większość pięknych bukietów nikomu nie jest już potrzebna. Młodzi czasem zabierają kwiaty, ale z przeznaczeniem na groby bliskich lub mniejsze wiązanki do domów, rozdając je rodzinie, ale to sa sporadyczne wypadki. Znakomita większość pięknych bukietów to śmieci, które dzień po weselu wywozimy na śmietnik. Wyobraźcie sobie teraz, ze wiązanki, dekoracje kwiatowe kosztują was jakieś 1500 do 4000 zł. Czy zatem wciąż macie przekonanie, ze te pieniądze następnego dnia powinny wylądować na śmietniku? Czy może lepiej przemyśleć dekoracje i zastosować takie jej formy i rodzaje, która po pierwsze nie będzie tak kosztowna, a po drugie po prostu jeszcze wam się może przydać? Cały czas mówimy wyłącznie o żywych kwiatach, nie wyobrażamy sobie bowiem dekoracji ślubnych ze sztucznych produktów… Zwykle o dekoracjach bardzo długo rozmawiamy z Parami Młodymi, bo to pierwszy koszt, który kwalifikujemy jako przepłacony.
Po drugie: dania obiadowe. Oczywiście dbamy o jak najlepsze wydanie i znakomite smaki dan, serwowanych kelnersko w czasie weselnego obiadu. To uznajemy za podstawowe zadania Szefa naszej kuchni. Jednak na etapie planowania weselnego menu namawiamy młodych, aby nie szarżowali, o ile nie ma takiej wyraźnej potrzeby. Szarżowaniem nazywamy na przykład serwowanie przepiórek, zamiast kurczaka lub kaczki, wyszukanych deserów w Candy Barze, których nikt nie je w trakcie imprezy (albo niewiele osób) lub potężnego tortu, którego ponad połowa zostanie, i jako nikomu niepotrzebny, rozgrzebany maziaj będzie również zasilała pałacykowy śmietnik. W tym zakresie jesteśmy stanowczy: weselny obiad składający się z trzech dań (przystawka, zupa, danie główne) powinien kosztować ok 85 zł od osoby, a tymczasem zdarzały nam się realizacje, w których tam podstawowy zestaw kulinarny, stanowiący ledwie część ceny za jedzenie, wahał się między 200 a 300 zł! Zatem namawiamy do oszczędności. Jedzenie musi być pyszne, ale wcale nie musi być wyszukane. Może być oryginalne, ale musi mieścić się w granicach rozsądnego kosztu.
Po trzecie wspomniany już Candy bar. Tutaj, jak i w wypadku dekoracji, na rynku roi się od firm, które robią takie Candy bary na specjalne zamówienia. My robimy również, ale zawsze jest to poprzedzone dyskusją o faktyczną potrzebę. Z naszych wieloletnich doświadczeń wynika, ze Candy bar owszem jest dekoracyjną prezentacją wszelkich słodkości, wygląda świetnie, robi „robotę” i daje efekt zapierający dech w piersiach. Te zachwyty wystarczają jednak na kilka godzin, może 2? Po obiedzie goście chętnie odwiedzają Candy bary, ale im później, tym rzadziej. W trakcie zabawy częściej sięgają po drinka i przekąskę z bufetu, niż ciasteczko czy słodki deserek, co jest zrozumiałe, bo te słodkości za nic nie współgrają z ilością wypijanego na weselu alkoholu. Tymczasem za Candy bar u nas płaci się ok 35 zł od osoby (weselny Candy bar może być skromniejszy), co generuje koszt rzędu czasami 3000 zł. Większość słodkości dnia następnego staje się kulinarnym odpadem. Czasami Pary Młode zabierają co nieco, ale niedużo. Przyjęliśmy zasadę, ze słodkie wyroby naszych cukierników warto rozdawać wychodzącym z przyjęcia gościom jako upominki (pakujemy je w eko paczki), ale to jest częściowe rozwiązanie i nie zawsze goście są zainteresowani czymkolwiek po imprezie. Myślą jedynie o tym, żeby odpocząć. Dlatego warto przemyśleć wielkość Candy baru. Oczywiście słodkości musza być na weselu, ale może warto jednak zastosować inne rozwiązanie? My mamy na to patent, a ten pomysł zdradzamy naszym Parom Młodym już na pierwszym spotkaniu.
Jeśli jesteście ciekawi gdzie jeszcze widzimy oszczędności – zapraszamy do lektury części 2.